– to co, skoczymy na piwo?
– ee, seeezon, przed jesienią nie dam rady.
Kto trochę więcej niż trochę zajmuje się fotografią ślubną, przemawiał powyższą frazą nie raz i nie dwa. Sezon: krytyczny i chroniczny niedoczas, pęd, PSowa matnia, piątkowe pastowanie butów i szkieł, gigabajty danych, megabajty dat, tysiąc telefonów. Sezon i sierpniowy szczyt sezonu, spodziewany i przewidywalny, a jak zawsze zaskakujący i rozbrajający.
Był wstęp, będą przykłady: ubiegły tydzień, środek sierpnia i cztery zwariowane dni niemal całe spędzone z aparatem w dłoni i w pociągach. Setki kilometrów pomiędzy miastami, piękne uroczystości, zaplastrowany palec wskazujący, fastfoody i kolejowe dworce. I choć w tym roku piwa nie będzie chyba raczej przed zimą – było warto..
Oława, czwartek 2009:08:13, ślub Ani i Jacka
Słowackie Tatry, 1670 m.n.p.m., piatek 2009:08:14, plener Emilki i Michaela

Warszawa, niedziela, 2009:08:16, plener Ani i Piotrka
by adam
25 comments
link to this post email a friend